„Barber” to bez wątpienia obcojęzyczny termin. Jednak jest coraz szerzej spotykany na polskich ulicach. Figuruje na szyldach ekscentrycznych lokali, z których wyglądają brodaci mężczyźni, czasem popalający cygaro lub raczący się szklaneczką whisky. Co dzieje się w środku? Odpowiedź to kompleksowa pielęgnacja włosów (i okolic). Ale jest haczyk: mówimy o włosach stricte męskich. Czemu nie zastąpimy więc słowa „barber” polskim odpowiednikiem? Otóż polskiego odpowiednika nie ma.

„Ale jak to? A fryzjer, golibroda, a może sklep dla fryzjerów?” – usłyszałem. – „Cudze chwalicie, a swego nie znacie.”.  Jednak fryzjer to specjalista zajmujący się włosami na głowie, golibroda zaś strzyże zarost… i nic poza tym. Natomiast barber, oprócz wyżej wymienionych, wykonuje również szereg zabiegów pielęgnacyjnych dla włosów, brody i wąsów. Średniowieczny golibroda raczej nie słyszał o olejowaniu, prawda? A co dopiero o stylizacji i modelowaniu. Zatem śledząc definicje powyższych profesji, można zauważyć, że terminu „barber” nie ma jak zastąpić. Wbrew powszechnej opinii, nie jest to nowy zawód, zrodzony z trendu. Jest to profesja, która pojawiła się już w dwunastym wieku w średniowiecznej Anglii. Wtedy to pomocnicy mnichów wykonywali zadania podobne do kompetencji współczesnych barberów. Ówcześnie barbering miał służyc nie tylko urodzie mężczyzny, ale i jego zdrowiu. Usuwanie owłosienia wiązało się bowiem z „uwalnianiem” od choroby i zanieczyszczenia. Do siedemnastego wieku klasztorni barberzy wykonywali również zabiegi medyczne! W ich obowiązkach leżały procedury takie jak upuszczanie krwi i drobne amputacje. W późniejszym okresie zyskali pozwolenie jedynie na strzyżenie, pielęgnację i drobne zabiegi kosmetyczne. I tak zostało do dziś.

Świątynią barberingu są barber shopy. Nie można nazwać ich zakładami fryzjerskimi z przyczyny opisanej wyżej. Są to lokale, do których niegdyś wstęp mieli jedynie mężczyźni. W praktyce nadal tak jest, lecz nie jest to spowodowane regulaminowymi restrykcjami. Po prostu według niepisanej zasady w barber shopie meżczyzna nie tylko znajdzie poradę odnośnie zarostu, wymodeluje go i podetnie, ale też odpocznie psychicznie. Ma to być doświadczenie fizyczne i duchowe. By przekonać się, czy to faktycznie tak mistyczne miejsce, warto udać się do pobliskiego salonu. O resztę zadbają barberzy z pasją.